BLOG

Michelle Obama – niemożliwe nie istnieje

Michell Obama Becoming

Michelle Obama to dzisiaj jedna z najważniejszych kobiet sukcesu. Znalazła się u szczytu, jednocześnie pozostając jedną z nas. Pokochała ją cała Ameryka, pokochał ją świat. Zawsze była ponad podziałami, może dlatego z taką lekkością trafiała i trafia do serc wszystkich kobiet – niezależnie od szerokości geograficznej. Poza sympatią jest jeszcze podziw! Właśnie za wspomnianą przyziemność, za przykład jak być matką i żoną najważniejszego człowieka w USA, za nienaganny styl i głos zabrany tam, gdzie wymagała tego sytuacja. To zwykła kobieta, która wyruszyła w niezwykła podróż, codziennie pokazując, że niemożliwe nie istnieje! Zaglądamy do książki BECOMING, gdzie jak na dłoni, wręcz namacalnie przechodzimy przez życie oczami Michelle. Ta historia namawia, by iść jej śladami! Chodźmy zatem!

„Twojej historii nikt Ci nie odbierze. Należy do Ciebie”.

Michelle Obama

Kim zostaniesz, gdy dorośniesz?

Już w przedmowie swojej biografii Michelle rozprawia się z pytaniem, które w dzieciństwie słyszał zapewne każdy z nas. Kim zostaniesz, gdy dorośniesz? Co więcej, sami powielamy je dzisiaj, pytając o to nasze dzieci. Utarte schematy, którym ona potrafi się przeciwstawić, bo dorastanie to w końcu proces, który w gruncie rzeczy nigdy się nie kończy… Człowiek nie staje się w pewnym momencie KIMŚ i KONIEC. I ona jest tego najlepszym przykładem. Prawniczka, wiceprezeska szpitala, dyrektorka organizacji non profit, narzeczona, matka, córka, ale też pierwsza dama Stanów Zjednoczonych. Tu nie ma kropki, warto o tym pamiętać i dzielić się tym podejściem z innymi. Nasze życie pozwala nam na ciągłą wędrówkę na szczyt. Każdy dochodzi tam inną drogą, każdy ma na to swój, indywidualny moment. Bez ram czasowych i ograniczeń. Stawanie się to coś znacznie więcej:

„Według mnie stawanie się nie polega na dotarciu dokądś czy osiągnięciu celu. Widzę je raczej jako ruch w przód, ewolucję, ciągłe zmierzanie ku własnej, lepszej naturze. Podróż się nie kończy. Zostałam matką, lecz wciąż mogę się wiele nauczyć od swoich dzieci i wiele im dać. Zostałam żoną, ale nadal dostosowuje się do tej roli i głęboko wzrusza mnie świadomość tego, czym jest prawdziwa miłość i układanie sobie życia z drugim człowiekiem. Stałam się pod pewnymi wzglądami osobą u władzy, a mimo to wciąż czasem czuję się onieśmielona lub pominięta.”

Michelle Obama: Wychowanie, które procentuje

Michelle LaVaughn Robinson (nazwisko panieńskie), urodziła się 17 stycznia 1964 roku w Chicago. Wychowywała się w skromnym mieszkaniu na South Side w Chicago, gdzie razem z bratem, pod czujnym wzrokiem troskliwych rodziców, wiedziała czym jest szczęśliwe i rozważne dzieciństwo. Wszystko, co ważne Michelle wyniosła z rodzinnego domu:

„Nie wiem wszystkiego o Ameryce, o życiu, o tym, co przyniesie przyszłość. Znam jednak siebie. Mój ojciec Fraser nauczył mnie ciężko pracować, często się śmiać i dotrzymywać słowa. Moja Matka Marian pokazała mi, jak samodzielnie myśleć i korzystać z własnego głosu.”

Rozprawiając się ze swoim życiem, Michelle Obama często podkreśla, że rodzice nie posiadając zbyt wiele, traktowali ich – dzieci jak swoją największą inwestycję. Robili wszystko, aby ona i jej brat poszli na dobre studia. Jako czarnoskóra kobieta, mimo talentu, ambicji i ogromnej pracy włożonej w realizację swoich planów, musiała zmagać się z ogromnymi przeszkodami. To one uczyły ogromnej pokory, to one kształtowały jej osobowość najbardziej. Przykładów nie brakuje. Gdy pod koniec nauki w liceum, udała się na konsultacje z doradczynią edukacyjną, spotkał ją ogromny zawód. Kobieta, która miała i powinna być źródłem motywacji, która z założenia miała wskazywać perspektywy rozwoju młodym, często jeszcze nieokreślonym ludziom, wystawiła Michelle opinię, która niejednemu podcięłaby skrzydła. Na szczęście nie jej. Ona nawet krytykę potrafiła przekuć we własny sukces (to efekt ogromnej pracy nad sobą):  

„Nie zamierzam pozwolić na to, by opinia jednej osoby podważyła moją samoocenę. Zmieniłam więc metodę, ale nie cel. (…) Najważniejsze, by udowodnić to samej sobie!”

I udowodniła. Latem 1981 roku tata zawiózł ją do wymarzonej szkoły, gdzie już wcześniej edukację rozpoczął jej brat. Był to Uniwersytet Princeton. Mimo iż początkowo chciała zostać pediatrą, ostatecznie ukończyła tam socjologię, a trzy lata później uzyskała dyplom Harvard Law School.

Od kochających się i szanujących rodziców czerpała również wzorce (nie zawsze łatwych)  relacji międzyludzkich:

„Dziś rozumiem, że nawet szczęśliwe małżeństwo może być utrapieniem i że stanowi kontrakt, który należy raz po raz odnawiać – nawet w milczeniu, nawet w samotności.”

Najważniejsze pytania

Ciężka praca zazwyczaj procentuje. Michelle Obama zawsze pracowała dwa razy ciężej niż jej białe koleżanki. Po ukończeniu Harvardu jej osiągnięcia zyskały namacalną postać i pozwoliły wspiąć się bardzo wysoko. Praca w świetnej, chicagowskiej kancelarii prawnej Sidley & Austin była dla Michelle odpowiedzią na nurtujące ją pytania:

„Żyjesz jak zawsze zgodnie z rytmem wyzwań i rezultatów i będziesz się wspinać coraz wyżej, aż stwierdzisz, że poznałaś już odpowiedzi na wszystkie pytania, w tym na to najważniejsze: czy jesteś dość dobra? Tak. Tak, jestem.”

Jako ambitna prawniczka z dystansem podchodziła do powierzonego jej zadania, którym było wdrażanie do pracy kolejnego pokolenia młodych prawników. Życie pisze jednak dość przewrotne scenariusze. Mimo początkowej niechęci do funkcji, którą przyszło jej pełnić, to właśnie tam poznała Baracka Obamę – mężczyznę, który zawsze obiecywał jej ciekawą podróż… Ona właśnie się zaczyna.

Każda nowa rola to lekcja

„Wyszłam go powitać i zobaczyłam, że siedzi na sofie – a więc to on, Barack Obama, facet w ciemnym garniturze, wciąż trochę mokrym od deszczu. Uśmiechnął się niezręcznie, przeprosił za spóźnienie i uścisnął mi dłoń”.

Choć dla nich obojga miłość wydawała się dotychczas czymś niepraktycznym – Barack  rozkochał w sobie Michelle (ona pokochała go z wzajemnością). Co więcej, potrafili ocalić to uczucie mimo wielu różnic, odległości, często odmiennych priorytetów. (Więcej o stosunkach damsko-męskich przeczytacie tutaj):

 Jak wspomina Michelle:

„Zakochałam się w mężczyźnie, którego wielki intelekt i ambicje zagrażały moim”.

To był moment, w którym Michelle Obama zaczęła szukać sobie nowego miejsca na ziemi, robić przestrzeń na to, co przyjdzie…. Na dobre postanowiła rozstać się z prawem i rozpoczęła karierę w służbie publicznej dla miasta Chicago. Tym samym podjęła kolejna próbę dostosowania siebie i życia, które wiodła do chwili która jest tu i teraz:

„Co się stanie, gdy samotnik indywidualista ożeni się z towarzyska, kochająca życie rodzinne kobietą, która nie znosi samotności?

(…) Odpowiedź brzmi chyba tak samo jak rozwiązanie prawie każdego małżeńskiego problemu, nieważne, kim się jest i jak wyglądają szczegóły, trzeba się jakoś dostosować do sytuacji. Skoro małżeństwo jest na daje życie, to właściwie nic innego nie pozostaje.”

Zmiany

Mimo iż w sercu Michelle panowała wiosna, nie był to najszczęśliwszy okres w jej życiu. W jednym czasie zyskała Baracka, tracąc jednocześnie swoją najlepsza przyjaciółkę i ukochanego ojca.

„Dostałam prosta lekcję: życie jest zbyt krótkie i nie wolno go marnować. „

Po dwóch latach, nie obracając się za siebie powiedziała TAK Barackowi. Wkrótce na świecie pojawiły się owoce ich miłości – Melia i Natasha. Michelle każdą nową role w życiu przyjmowała jako piękną lekcje. Macierzyństwo okazało się dla niej wyjątkowo motywujące. Będąc wspaniałą i oddaną matką, dalej potrafiła wspierać swojego męża, który w tym czasie wkraczał na polityczną ścieżkę. Michelle swoją uwagę skupiła głównie na problemach społecznych, w tym nieobojętnego jej ubóstwa.

Zawsze miała dar mądrego władania słowem. Mama w dzieciństwie nauczyła ją jak robić to poprawnie, a tata, że z tego przywileju należy, a nawet trzeba korzystać. Gdy wygłosiła przemówienie na Narodowym Konwencie Demokratycznym w 2004 roku, Barack Obama został wybrany na senatora USA w listopadzie jeszcze tego samego roku. Michelle jest bez wątpienia składową szybkiego sukcesu, który odniósł jej mąż.

Niemożliwe nie istnieje!

Barack Obama wygrywa wybory, a Michelle staje się pierwsza damą Ameryki!

„Nie istnieje żaden podręcznik dla nowych pierwszych dam Ameryki. Oficjalnie rzecz biorąc, nie jest to ani praca, ani stanowisko rządowo. Nie wiąże się z nim żadne wynagrodzenie ani spisana lista obowiązków. To dziwny wagonik doczepiony do prezydentury, w którym dotąd jechały już czterdzieści trzy inne kobiety, a każda we własnym stylu”.

Michelle Obama od początku wiedziała jednak, że ona oceniana będzie według innych kryteriów. Jedyna i pierwsza Afroamerykanka w Białym Domu – to wciąż budziło kontrowersje. Mimo że czasy segregacji rasowej już się skończyły, nie wszystkim podobała się idea czarnego prezydenta. Małżeństwo Obamów musiało znosić tyle samo uznania, ile słów hejtu i nienawiści. Ona jednak, zawsze była silna:

„W toku kampanii i na własnych błędach nauczyłam się, że musze być lepsza, szybsza, mądrzejsza i silniejsza niż kiedykolwiek. Nikt nie dostrzeże we mnie gracji, jeśli na to nie zapracuję.”

I nie była w tym dość dobra. Była najlepsza! Dość szybko przekonała się, że nowa rola daje jej szerokie pole do działania. Stwarza możliwości do pomagania innym, a jej głos jest słyszany, nawet wtedy, gdy mówi szeptem. Opowiadając innym swoją historię, słuchając zarówno bogatych, jak i biednych, powoli docierała do ludzi z całego świata. Michelle Obama wiedziała już kim jest. I to właśnie sobie samej zawdzięcza największy sukces.

Jej nienaganny styl podziwiany był na całym świecie. Zawsze idealnie ubrana, stała się inspiracją dla kobiet, które posiadały krąglejsze kształty. Dwukrotnie pojawiła się na okładce magazynu VOGUE, dwukrotnie gościła na liście najlepiej ubranych ludzi magazynu VANITY FAIR, a także na liście najlepiej ubranych magazynu PEOPLE.

Otwórzmy przed sobą drzwi

„Przekazanie władzy to początek czegoś nowego”

Bestsellerowa książka Michelle Obamy pt. BECOMING to najlepszy dowód na to, że jej głos nigdy nie ucichnie. Dzieląc się swoją historią (niezwykle szczerze, odważnie, często z przymrużeniem oka) stworzyła przestrzeń dla innych. Dla nas – ludzi z podobnymi doświadczeniami, pytaniami, rozterkami, w końcu z małymi/większymi sukcesami życia. Ona otwiera dla nas drzwi. To co ją  wyróżniało od zawsze, to właśnie szybkie skracanie dystansu. Świadczy o tym również wciąż aktywny profil na platformie Instagram. Zostawiam link, bo zdecydowanie warto tam zajrzeć. (O inspirowaniu się ludźmi sukcesu pisaliśmy tu).

W epilogu książki Michelle ma do nas prośbę:

„Otwórzmy przed sobą nawzajem drzwi. Może dzięki temu będzie mniej lęku, mniej fałszywych założeń, mniej uprzedzeń i stereotypów, które nas niepotrzebnie dzielą. Może będziemy mogli wyraźniej dostrzegać to, co nas łączy. Nie chodzi o to, by być doskonałym. Pozwólcie by was poznano i usłyszano, nie wstydźcie się własnej historii, przemawiajcie swoim autentycznym głosem – to daje siłę. Elegancja zaś rodzi się wtedy, gdy decydujecie się poznać i usłyszeć innych. Właśnie tym jest dla mnie stawanie się.”

Nie karzcie namawiać się  zbyt długo.

Złote myśli Michelle Obamy:

  • Otaczaj się ludźmi, którzy sprawią, że poczujesz wiatr w żaglach;
  • Otaczaj się ludźmi, którzy uczynią cię lepszym;
  • Zawsze pamiętaj, kim byłeś, skąd pochodziłeś, kim byli twoi rodzice i jak cię wychowali;
  • Skoncentruj się na tym, co możesz kontrolować;
  • Bycie mądrym jest fajniejsze niż cokolwiek innego na świecie;
  • Sukces nie ma znaczenia, jeśli nie zarabiasz na nim uczciwie i rzetelnie;
  • Sukces ma sens i przynosi satysfakcję tylko wtedy, gdy osiągnąłeś go własnymi siłami;
  • Jedyną rzeczą, której ludzie nie mogą ci odebrać, jest twoje wykształcenie;
  • Jest jeszcze wiele powodów, dla których warto poświęcić się, tyle historii jeszcze nie zostało opowiedzianych.

Warto je zapamiętać, a nawet zapisać do podręcznego plannera i sięgać do tych słów w chwilach najmniejszego zwątpienia. Michelle też prowadziła dziennik:

 „Sięgałam po pióro, gdy miałam czas i energię, by uporządkować swoje splątane emocje”.

Idźmy jej śladem,

Paula

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn