BLOG

Utrata pracy… to nie musi być koniec. Jak niepowodzenie przekuć w sukces?

Utrata pracy

„Kiedy jedne drzwi się zamykają, drugie się otwierają; ale często patrzymy tak długo i z takim żalem na zamknięte drzwi, że nie widzimy tych, które się dla nas otworzyły.”

Alexander Graham Bell

Życie, a chociażby ostatnie okoliczności pokazały nam, że nie posiadamy kontroli nad wszystkim. Niektóre wydarzenia jak np. utrata pracy spadają na nas jak grom z jasnego nieba. Nie mamy na nie wpływu, ale możemy mieć coś znacznie więcej. Możemy przejąć ster i odzyskać kontrolę nad naszym umysłem, postawą i odpowiedzią na to, co zaszło. Coś w rodzaju reakcji łańcuchowej: jest bodziec, jest działanie! Gdzieś pomiędzy jest też wybór. Ten artykuł, mam nadzieję, pomoże w przeniesieniu nostalgicznej uwagi z „drzwi”, które się zamknęły, na te, które w tym samym momencie się otwierają. Może to nic odkrywczego, może wręcz przeciwnie, ale czasami warto wyostrzyć spojrzenie na to, co wiemy od dawna.

Życie zaskakuje. Czasami każe pójść inną drogą…

Jeszcze na początku roku utrata pracy, czyli przykład, na którym rozważamy zderzenie słów niepowodzenie – sukces, byłby tematem abstrakcyjnym. Dzisiaj wiemy, że powinniśmy być gotowi na wszystko albo chociaż na wiele. Nasze idylliczne życie czasami zaskakuje, zatem dobrze jest mieć w głowie awaryjny plan. I nawet jeśli nigdy go nie zrealizujemy – posiadanie go, da nam wewnętrzny spokój, a tym samym wpłynie na naszą kondycję psychiczną i standard życia w ogóle. Oczywistym jest, że każdy z nas dobrze czuje się w swojej strefie komfortu i niechętnie z niej wychodzi. Jednak z definicją porażki czy niepowodzenia dobrze jest być w pewien sposób oswojonym. Może brzmi to abstrakcyjnie, Ci, którzy nigdy nie poznali jej smaku, powiedzą, że to szukanie dziury w całym, ale chyba mimo wszystko warto. Może inaczej. Umówmy się, że porażka nie istnieje, na potrzeby tego artykułu nazwijmy ją elementem życia, który przesuwa nas w trochę innym kierunku. I pamiętajcie, że tekst ten nie jest dla wybranych: każdy, który kieruje się ku górze, niezależnie od wysokości, kiedyś się potknie. To nieuniknione, ale wcale nie mysi być straszne! Wszystko zależy od podejścia.

Utrata pracy… po pierwsze: akceptacja

Dale Carnegie w swojej bestsellerowej pozycji „Jak przestać się martwić i zacząć żyć” daje nam jedną, bardzo cenną wskazówkę. Aby ją zrozumieć, przywołuje znamienne słowa Profesora Williama Jamesa, ojca psychologii stosowanej, które brzmią następująco:

„Zaakceptujcie fakty. Zróbcie to, ponieważ akceptacja tego, co się wydarzyło, jest pierwszym krokiem do sprostania ich konsekwencjom”.

Martwiąc się nie myślimy trzeźwo, zdolność koncentracji zdecydowanie szwankuje. Dopiero wspomniana akceptacja pozwala nam odzyskać kontrolę i stanąć na twardym gruncie. To coś w rodzaju nowej linii startu, niezbędnej by znowu zacząć biec. Oczywiście jest też moment na ból, czas przeznaczony na refleksję. Istotne, by nie paraliżował nas przez dłuższy czas. Pozytywne myślenie najczęściej przekłada się na pozytywne działanie.

Podobny tok myślenia wskazany jest w popularnej książce chińskiego filozofa Lin Yutanga The Importance of Living:

„Prawdziwy spokój umysłu przychodzi po zaakceptowaniu najgorszego. Dla naszego umysłu oznacza to, jak sadzę, uwolnienie energii”.

Autor przekonuje, by wychodząc od najgorszego, wstać, podwinąć rękawy i wziąć sprawy w swoje ręce. Ma to sens! Większy niż wdawanie się w gorzki dialog z przeszłością, analizą tego, co zaszło. W pewien sposób nie mamy nic do stracenia. Wręcz przeciwnie, to czas na odzyskiwanie. Każdemu niepowodzenie odbiera coś innego: dla jednych to czas, dla innych środki finansowe, u innych chodzi o relacje. W życiu na szczęście wszystko dąży do pewnej równowagi – o tym musimy pamiętać zawsze! Sinusoida – był, dołek, będzie górka (z naciskiem na zdecydowaną tendencję wzrostową). Wracając do naszego przykładu… Straciłeś pracę, odpowiednio zmotywowany, znajdziesz następną! Co więcej, czasami ta decyzja (podjęta przez kogoś innego niż wewnętrzne ja) zmienia życie na lepsze. Przynosi szczęście, dobre samopoczucie, na które sami nie umieliśmy się zdecydować. Brzmi górnolotnie, ale tak jest. Konieczność jest bowiem najlepszą motywacją!

Trzy proste kroki…

Technika akceptacji, o której czytamy w książce Dale Carnegie (przy okazji polecam tym, którzy jeszcze nie mieli z nią styczności, warto przeczytać, odłożyć na półkę i móc do niej wracać), powstała w oparciu o prawdziwych ludzi i ich problemy. Nie zawsze była to wspomniana utrata pracy, ludzie bowiem spotykają się z różnymi przeciwnościami losu: oszustwa, bankructwa, niepowodzenia w życiu prywatnym. Wszystkie je łączy jeden, wspólny wniosek: zamartwianie się nie daje pozytywnych rezultatów. A gdyby tak nauczyć się i zawsze stosować trzy kluczowe etapy w zderzeniu z niepowodzeniami – formuła W.H. Carriera? Oto ona:

  • Po pierwsze: Zadaj sobie pytanie, co najgorszego może Ci się przydarzyć?
  • Po drugie: Przygotuj się na przyjęcie tego, jeśli będzie trzeba.
  • Po trzecie: Potem spokojnie, wychodząc od najgorszego, zacznij ratować, co tylko się da.

Większość ludzi sukcesu nie pochodzi z uprzywilejowanych elit. Oni też przeszli własną, często niełatwą drogę, a największym zwycięstwem było stworzenie siebie od nowa! Ponownie zatem dochodzimy do tego samego wniosku – spokój umysłu to priorytet. Tylko on pozwala myślom stworzyć plan, znaleźć inną, alternatywną drogę. Jeśli jesteś teraz w podobnej sytuacji, pozwól sobie na ocalający spokój, potem przejdź do działania. Pamiętaj, jedne zamknięte drzwi otwierają drugie. Na dodatek jest jeszcze okno! Wiem, wiem, słyszeliście to nie raz… ale właśnie teraz ten kolejny raz ma największe znaczenie!

Tracisz pracę, szukasz kolejnej. Jak to wygląda w praktyce?

Pierwszy etap – akceptację, przynajmniej w teorii masz za sobą. Co teraz? Odważ się na coś nowego! – tak nawołuje większość poradników. Spokojnie. Na takie decyzje jeszcze przyjdzie pora. W pierwszej kolejności rozejrzyj się za dostępnymi możliwościami rozwoju zawodowego w ramach tego, w czym zawsze czułeś się dobrze i wykonywałeś z pełnym zaangażowaniem i sercem. Nie bój się też sięgać po tzw. znajomości. Wiele firm zatrudnianie osób z polecenia  traktuje wręcz jako wartość dodaną.

Utrata pracy co dalej

Oczywiście utrata pracy może Cię też zmotywować do tego, by w końcu wdrożyć w życie to, co od zawsze było pewnym planem. Wszyscy mamy marzenia, na pewno zdarzyło Ci się nie raz kreować przyszłość… Czasami jednak trudno zburzyć istniejący porządek i marzenia odkładamy na bliżej nieokreślone potem. Pojawia się też zderzenie myśli: rozwinąć skrzydła, otworzyć własną firmę czy pozostać wiernym korzyściom, które płyną z etatu. Często po prostu brakuje odwagi. Ale może teraz warto wrócić do tych myśli… Skup się na swoich zainteresowaniach, talentach, poznaj siebie bliżej. Każdy z nas je ma, nie wszyscy jeszcze je odkryli. To dobry moment.

Przykładów nie brakuje…

Są ludzie, którzy przeszli naprawdę ekstremalne metamorfozy. I wcale nie chodzi o przykłady opisane w bestsellerowych biografiach ludzi wielkich. Mamy je w swoim sąsiedztwie. Jednych zmusiła do tego sytuacja, innych zamiłowania, które zmieniły się od czasów maturalnych, jeszcze inni są bacznymi obserwatorami zmieniającej się rzeczywistości i świadomie dążą do zmiany kwalifikacji. Elastyczność to dobra cecha. Chyba we wszystkim.

Sama zastanowiłam się teraz nad sobą… Lubię pisać, ale gdyby ktoś odebrał mi długopis… sięgnęłabym po aparat i fotografowałabym kwiaty, ludzi. Mogłabym też zaaranżować jakąś przestrzeń albo zająć się pielęgnacją ogrodów. Może to ten moment, by zajrzeć w głąb siebie i zobaczyć alternatywę do tego, co robimy. Poznać się lepiej… skonstruować plan B. Nawet jeśli nigdy go nie wykorzystamy. Będzie to coś w rodzaju ubezpieczenia.

Podsumowując. Życie zaskakuje, reagujmy na zmiany z dużymi pokładami optymizmu. Często to właśnie narastające bariery budzą w nas największą kreatywność, a konieczność bywa największa motywacją. I chyba w tym tkwi całe sedno – spojrzeć na problem z perspektywy rozwoju! Po akceptacji niepowodzenia, zamknięciu pewnego etapu, zawalczmy o siebie raz jeszcze. Póki dopisuje nam zdrowie, możemy wszystko! Może się okazać na końcu, że na sukces składało się pasmo niepowodzeń i jedno ostateczne zwycięstwo! Tym bardziej warto!

Paulina

P.S. Podzielcie się z nami swoimi doświadczeniami bądź przykładami z najbliższego otoczenia. W słowach siła.  

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn