BLOG

Rodzicielstwo, czyli dlaczego ranimy dzieci i … nie potrafimy sobie wybaczyć

Jestem bardzo zadowolona z tego tytułu, w punkt trafia w temat, który jest tak bliski każdemu z nas. Bo to najbliższe osoby, te które powinny kochać najbardziej, bardzo często ranią. I dzieje się to zazwyczaj zupełnie bez świadomości, co czyni ten cały trójkąt lub czworokąt relacyjny tragicznym. Osobiście jestem mamą dwójki maluszków, jako psycholog mam pewnie większą świadomość tego, jak ważne są komunikaty werbalne i niewerbalne, które odczuwa nasze dziecko. Upraszczając – czy zastanawiasz się czym tak naprawdę karmisz swoje potomstwo? Bycie rodzicem to ogromna odpowiedzialność. Z okazji dzisiejszego Dnia Ojca przeczytałam wyjątkowy cytat, którym chciałabym się z Wami podzielić.

„Każdy może być ojcem, ale trzeba być wyjątkowym, żeby być tatą”. Anne Geddes.

Ten cytat na wskroś przebił moje serce, jest tak piękny, jak i prawdziwy. I zdecydowanie dotyczy obojga rodziców; jest to przesłanie jak i przestroga, szczególnie dla młodych rodziców, by zdawali sobie sprawę z tego, jak ważną rolę życiową mają przed sobą.

Wzorce na całe życie

Znam wielu cudownych rodziców, choć i większość z nich nie ustrzega się wielu błędów, które potem kosztują dzieci poczucie własnej tożsamości i szczęścia. To z jednej strony piękne i jednocześnie przerażające, jak wielka odpowiedzialność ciąży na rodzicach. Zapewne każdy z nas słyszał skąd dzieci czerpią wzorce na całe swoje życie… A czy mimo tej wiedzy, jesteśmy wystarczająco odpowiedzialni w tej materii? Niestety, gdy tylko rozglądam się wokoło, widzę już w wielu małych oczkach tak wiele cierpienia… Nie zdajemy sobie sprawy jak ogromny wpływ mamy na kształtowanie osobowości naszych maluszków.

Otwórz oczy

Pozwolę sobie tu przytoczyć fragment poruszającej rozmowy z kilkuletnią dziewczynką, która musi się mierzyć z depresją. Otwórzmy oczy…

Zuzia – Wie pan, mama się na mnie obraziła
Ja – I jak ci z tym ?
Zuzia – Bardzo źle proszę pana…
Ja – Opowiesz mi o tym ?
Zuzia – A co opowiedzieć ?
Ja – Co znaczy dla ciebie bardzo źle ?
Zuzia – No to tak aż boli
Ja – Gdzie boli ?
Zuzia – No tak w brzuszku
Ja – A co trzeba zrobić, aby taki ból ustąpił ?
Zuzia – Nic, ja musze sama
Ja – A powiesz mi czemu sama ?
Zuzia – Bo mama nigdy sama się nie rozweseli, ja muszę coś zrobić
Ja -A jak nie zrobisz?
Zuzia – To boję się, że ona się już nigdy do mnie nie uśmiechnie
Ja – Rozumiem, a ten mamy uśmiech jest dla ciebie czym ?
Zuzia (po długiej chwili ciszy odpowiada) …cieplutko
Ja – Cieplutko ?
Zuzia – Tak cieplutko
Ja – A gdzie to cieplutko ?
Zuzia – W brzuszku proszę pana cieplutko.
Ja – Tam gdzie bolało ?
Zuzia – I tam i wszędzie.
Ja – Rozumiem
Zuzia – No a teraz muszę zrobić coś, co mamę rozweseli.
Ja – Lubisz to robić ?
Zuzia – Nie
Ja – Opowiesz mi?|
Zuzia – Bo to zawsze jest takie co nie lubię robić, takie nie moje.
Ja – A co jest twoje?
Zuzia – ( wyraźnie podekscytowana ) …no jak łapię mamę za rękę to już powinna się uśmiechnąć, jak przytulam do niej policzek, ale do tego jej cieplutkiego policzka, wie pan, że mama ma cieplejszy ten z jednej strony – tak trochę cieplejszy, ten wolę…
Ja – …kiedy jeszcze mama powinna się uśmiechać?
Zuzia – Kiedy mnie widzi, bo to przecież to ja – jej córeczka.
Ja – ( głęboko wzruszony ) …no tak
Zuzia – Ja zawsze się cieszę, jak ją widzę i jak wraca z pracy i jak wychodzi do kuchni i wraca.
Ja – Nawet jak na chwilę wychodzi do kuchni i wraca ?
Zuzia – Tak, bo znowu ją widzę a to moja mama.
Ja – To pięknie
Zuzia – …tak, ale nie zawsze mogę
Ja – A kiedy nie możesz ?
Zuzia – No tak jak dziś, jak coś przeskrobię muszę być trochę smutna.
Ja – Czemu?
Zuzia – Bo jak za szybko jestem wesoła to mam znowu jest obrażona, i mówi, że za szybko i muszę być smutna, żeby ona wiedziała, że mi smutno, że coś przeskrobałam.
Ja – A ile musisz być smutna?
Zuzia – Różnie proszę pana, ale ciężko mi jest się nie cieszyć, jak widzę mamę, najciężej jest z rana i jak wraca z pracy, bo ja się wtedy tak cieszę, że ją widzę, ale nie mogę się wtedy cieszyć bo muszę być smutna, żeby ona widziała…
Ja – Jak wtedy jest ?
Zuzia – ( po chwili bardzo smutno odpowiedziała )…tak jakby nikt mnie nie chciał
Ja – …Często tak myślisz ?
Zuzia – …Tak proszę pana,
Ja – A jak myślisz, co można mamie podpowiedzieć, żeby zrozumiała, że to bycie smutnym dla ciebie jest trudne?
Zuzia – No nie wiem
Ja – Pomyśl proszę, ja poczekam.
Zuzia – ( po chwili ) …no, że ja wiem, że przeskrobałam, ale nieraz nie wiem czemu i chcę nie przeskrobywać, ale nie raz nie umiem i ta smutność wcale nie pomaga.
Ja – Piękne
Zuzia – Tak ?
Ja – Tak.
Zuzia – No to byłoby super.
Ja – To powiesz jej
Zuzia – Kiedy
Ja – No dziś
Zuzia – Ale ja jeszcze dziś powinnam być smutna.
Ja – No może jak jej powiesz to nie
Zuzia – I przytulę się…
Ja – Dobry pomysł!
Zuzia – No
Ja – I chyba nawet wiem do którego policzka:)
Zuzia – Do cieplusiego, wiadomo

Ps.Jak długo trwa obrażanie się w naszych domach ?

Wywiad przeprowadził Tomasz Zieliński

Odpowiedzialność za życie swoje i…

Ta rozmowa poruszyła mnie do łez. Nie lubimy takich tekstów, tematów – bo przecież wprawiają nas w bardzo duży dyskomfort. Jednak to czas być dorosłym i wziąć pełną odpowiedzialność za życie swoje, i tych małych, bezbronnych istotek. Po przeczytaniu tego dialogu byłam absolutnie poruszona, zastanawiałam się dlaczego aż tak bardzo. Powód był na wyciągnięcie ręki, wiem, że nie jestem idealną mamą. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie ma idealnych mam, aczkolwiek jest kilka rzeczy, z którymi mierzę się całe życie, a teraz, w tej nowej, życiowej roli muszę dbać o siebie, by starać się być lepszą mamą dla Jagódki i Matyldy. Mam nadzieję, że kiedyś wybaczą mi moje potknięcia, czasem łzy i słabości. Bo mimo najszczerszych chęci bycia idealną, jestem też człowiekiem. Sama pochodzę z rodziny, w której wychowywałam się bez taty. Zawsze potrafiłam zaakceptować fakt, że rodzice nie są ze sobą, bo do siebie nie pasowali. Ale już trudniej było mi potem zaakceptować pewne zachowania, takie, w których mogłam się czuć mniej kochana lub sama.

Jeden rodzic nigdy nie zrekompensuje braku drugiego. Trudno też mi obwiniać rodzica samego w sobie, bo mam świadomość, że wiele z błędów, jakie popełnił wynikało z jego wychowania i doświadczeń. A gdyby ktoś w porę uświadamiał rodziców, jak ważne jest przytulenie, szczera rozmowa, obecność i mówienie tak prostych i zarazem wielkich słów, jak kocham Cię… Czyż nasze dzieci nie czułyby się szczęśliwsze i nie miały poczucia większego bezpieczeństwa? Być może większość z naszych rodziców również cierpiała. Jednak ta wiedza i świadomość nie umniejszają naszego własnego cierpienia. Co zatem zrobić? Jedyna droga to wybaczenie, nie ma innej ścieżki niż tej opartej na miłośći.

Któż jest, Boże, jak Ty, który przebaczasz winę, odpuszczasz przestępstwo resztce swojego dziedzictwa, który nie chowasz na wieki gniewu, lecz masz upodobanie w łasce?
7,18-20)

Czy wybaczam sobie?

Jeszcze nie potrafię, pracuję nad tym. Za bardzo chcę być dobrą mamą dla moich córeczek, czasem paradoksalnie sprawia to, że popadam w przygnębienie. Sama zostałam ukształtowana przez rzeczy, które w mojej ocenie nie pozwalają mi być wystarczająco dobrą jako rodzic. Choć wiem, że dziewczynki nie wybrały mnie przypadkowo na swoją mamę. Być może moja wewnętrzna walka, mój heroizm właśnie będzie dla nich nauką o tym, jak wiele warto dla nich poświęcić. Ja poświęcam wszystko, zatracam granice swojej tożsamości i własnego Ja. Czasem to konieczne, by czuwać przy nich dzień i w nocy. Szczególnie, gdy jestem wyczerpana brakiem snu i głaszczę je po głowie słuchając: „mamusiu, boli mnie brzuch. Mamusiu, nie czuję się… Mamusiu połóż się koło mnie… Mamusiu nie idź… Mamusiu kocham cię”. Nie zawsze udaje mi się ukryć, gdy mam gorszy dzień. Gdy zdarza mi się płakać, mówię że boli mnie brzuch. Na to podchodzi ta starsza, masuje mi brzuszek i mówi: „już nie boli mamusiu?”

Niewypowiedziane słowa miłości

Znam jeszcze większe postawy heroicznej miłości, tragicznych relacji, w których rodzice z dziećmi nie odzywali się latami, po czym umierali w samotności. Umierają też czasem w poczuciu straconego czasu, niewypowiedzianych słów miłości. Takie chwile są najgorsze, bo przecież nie da się cofnąć czasu. Dla mnie osobiście to poczucie zmarnowanego życia, straconej szansy. Ten skrajny egoizm, to choroba naszych czasów. Brak umiejętności wybaczania i miłosierdzia, nawet wobec najbliższych. Nie trzeba być chrześcijaninem, albo osobą wierzącą, żeby zrozumieć siłę miłosierdzia, ponieważ jest to wartość uniwersalna.

Kochaj… najlepiej, jak potrafisz

Wiem, jak trudno jest patrzeć z umiłowaniem na tych, którzy nas skrzywdzili. Jednak praca nad tym to jedyna słuszna droga, która pozwoli nam być wolnym. Nie da się również budować szczęścia na braku odpuszczenia. Ów wybaczanie jest bardzo ważne, choć za ważniejsze uważam nawet czynienie dobra dla naszych najbliższych. Kiedyś znajomy psychiatra powiedział mi, że powinnam zaakceptować fakt, że każdy może kochać inaczej. Że dla niektórych miłość rodzicielska może mieć mniejsze znaczenie niż na przykład miłość romantyczna. Z biegiem lat nauczyłam się szanować w tym wymiarze odmienność innych ludzi, natomiast bywa, że wciąż budzi to we mnie bunt, szczególnie dlatego, że widzę jak ważne są dla mnie moje dzieci. Ta miłość jest tak ogromna, że bez wahania poświęciłabym dla nich każdą cząstkę siebie. Zawsze zadziwiała mnie wyrozumiałość i wielka troska mojej mamy, do tej pory traktuje nas jak małe dziewczynki. Dopiero teraz zrozumiałam, z perspektywy rodzica, że moim największym osiągnięciem w życiu są moje własne dziewczynki. I nie ma to znaczenia, czy są to nasze dzieci, czy adoptowane, a to, jak wielką miłość i poświęcenie jesteśmy w stanie im podarować. Najpiękniejszym i najwznioślejszym darem, jaki mogłam ofiarować jest bowiem dar życia.

Dlatego z okazji dzisiejszego dnia taty, chciałabym skłonić wszystkich rodziców do głębokiej refleksji i zadania sobie kilku pytań:

  • Jakie życie pokazuję moim dzieciom?
  • Jak wygląda moja relacja z mężem/partnerem?
  • Czy jest pełna miłości i szacunku?
  • Czy wystarczająco dużo chwalę i mówię Kocham swoim dzieciom?
  • Czy tworzę dla nich stabilny i spokojny dom?

Pamiętaj, dzieci rozumieją wszystkie słowa, jakie padają w Waszym domu, przeżywają w ukryciu każdą kłótnię i gest. I najważniejsze – bardzo pragną Twojej uwagi i miłości.

Jesteśmy odpowiedzialni za drugiego człowieka, za to, czy będzie umiał kochać i cieszyć się życiem. Pamiętajmy o tym, połóżmy się dziś obok dzieci, przytulmy, poczytajmy książkę lub… zadzwońmy, by powiedzieć Przepraszam, Wybacz Mi proszę, Kocham Cię, Dziękuję.

Share on facebook
Facebook
Share on twitter
Twitter
Share on linkedin
LinkedIn